wtorek, 3 marca 2015

Rozdział I

Rozdział I
„Śmiech to słońce, które przepędza zimę z ludzkiego oblicza- Wiktor Hugo.”
Dzień, jak co dzień, pomyślałem  wstając z łóżka lekko się przeciągając.  Zapowiadał się dobry czas. Jak zwykle trochę poflirtuję z pierwszoklasistkami, które traktują mnie jak swój obiekt westchnień. Czy robię dobrze? Do końca tak nie uważam.
Po kilku dniach zostawię, potem znajdę nową.  By zachować swoją pozycję w szkole trzeba było się nad kimś poznęcać- przyda się nowa ofiara. Dobrym celem była Nina. Na uboczu, ze swoimi rysunkami. Hmm, czemu nie?
Ubrałem się zgodnie z trendami, ale tak trochę w stylu Bad Boy.
Rurki z dziurami na kolanach, skórzana kurtka… Tak, to zdecydowanie cały ja. No i nie stawiałem włosów na żel, tylko miałem  grzywkę. Czarne włosy to najlepsze co mogło mnie w życiu spotkać.
Poprawiłem kolczyka w wardze, który tak pociągał te wszystkie dziewczyny.
Po zjedzeniu śniadania i spakowaniu się wybrałem się do szkoły. W drodze spotkałem nowy cel mojego podrywu. Dziewczynę, która starała się wepchać do mojej paczki za wszelką cenę. Co prawda, była ładna i gdyby była w drugiej klasie sprawy pewnie potoczyłyby się inaczej. Ale nie jak była w pierwszej, to żenujące. Poza tym, teraz bawiłem się w swata.
Podszedłem do niej.
-Hej- zacząłem
-Siemka- odpowiedziała wyraźnie ożywiona.
-Chciałabyś może dzisiaj po południu wyskoczyć ze mną do kina?
-Wiesz co… dzisiaj nie mam czasu… ale może jutro?
O nie… tak to ja się nie bawiłem!
-Wiesz jutro to ja mam zajęty dzień, skoro nie chcesz to pa…- udałem smutnego
 -Zaczekaj! Wiesz co, może da się to jakoś przełożyć, to… na co idziemy?
- Na co będziesz chciała- Uśmiechnąłem się zawadiacko i „podałem jej ramię”.
Oplotła moją rękę i ruszyliśmy do szkoły. Ostatnio miałem przerwę w moich chamskich podrywach, bo miałem „stałą” dziewczynę, którą bardzo ceniłem, ale cóż… Już jej nie mam.

Niestety moje zachowanie nie podoba się Thomasowi… A szkoda, bo można się przy tym wyluzować. No ale przez to jego zamulanie przestałem już tak nachalnie podrywać. 
No ale nie chciałbym przez jakieś laski stracić przyjaciela. Proste.
Otworzyłem przed Monicą wejście do liceum i się rozeszliśmy. Przy szafkach czekał już na mnie Thomas. Można powiedzieć, że był moim najlepszym przyjacielem, ale nie należał do mojej paczki.
Jak to? Po prostu.
On był ułożony, spokojny, dobrze się uczył, a ja i moi kumple… Hmm… niekoniecznie. 
Pogadałem chwilę z Thomasem i poszedłem do mojej ekipy.
Przekazałem im informacje o zmianie celu naszych natarć. Znaczy zmieniliśmy sobie „ofiarę”. Ja byłem tym od myślenia co robić, a reszta od wykonywania.
Od razu było widać kto u nas był szefem.
Dręczenie Niny, która od samego początku próbowała mi się stawiać, było wręcz idealnym widokiem na przerwach.
No i jej czas się zaczął.
Ale najpierw postanowiłem jej się przyjrzeć. Moich znajomych posłałem by ostatni raz przyczepili się do Anny, naszej poprzedniej „koleżanki”.
Ale nagle Nina wstała i podbiegła do nich próbując przeszkodzić im w dotarciu do dziewczyny.
Tego się nie spodziewałem.
Michael ją uderzył, czego nie spodziewałem się jeszcze bardziej. To chyba jednak zaszło nieco za daleko.
Boże… gdyby Thomas o tym wiedział, dostałbym od niego niezły opierdziel.
Ale na szczęście nie wie.
Oddaliłem od siebie te wszystkie uprzykrzające moje życie myśli i powróciłem do rzeczywistości.
Anna płakała, mimo, że nic jej nie zrobili… Nina miała czerwony policzek, musiało ją boleć…
Boże co za masakra… powinienem tam wkroczyć i ich rozdzielić, ale stchórzyłem. Krzyknąłem tylko do chłopaków coś w stylu „Darujcie sobie tą sukę” i skinąłem na nich ręką. Nie zdążyli przyjść, a przed moimi oczami niemal wyrosła Nina. Nagle coś sobie przypomniałem… To było kilka lat temu… może dwa? Znałem ją już wcześniej, ale skąd? Kim ona była? Wracając do Niny… Mówiła coś do mnie, ale ja wychwytywałem co drugie słowo.  Mówiła coś o tym, że jestem chamem, nie mam honoru, jestem świnią… nie brałem tego do serca, ale się na nią wściekłem. Złapałem ją za barki i popchnąłem na szafki. Uderzyła głową w metalowe drzwiczki i straciła przytomność. Wszystko już wróciło na normalne tory życia w szkole. Anna gdzieś pobiegła, znajomi poszli, nie było świadków.
Ale nie mogłem jej samej zostawić.  Próbowałem ją obudzić, gdy nagle usłyszałem dzwonek.
Zrywanie się z lekcji to była dla mnie codzienność. Ale nie nieprzytomna dziewczyna przed moimi oczami.
Wszyscy rozeszli się po klasach, więc postanowiłem zanieść Ninę do pielęgniarki.
Wziąłem ją na ręce, Boże, jaka ona była lekka. Na sto siedemdziesiąt centymetrów wzrostu ważyła może trzydzieści pięć kilogramów. Przekroczyłem drzwi gabinetu i zawołałem pielęgniarkę.
-Proszę pani- zacząłem- ta dziewczyna poślizgnęła się i uderzyła o szafki. Zemdlała i od razu przyniosłem ją tutaj.
-Dobrze zrobiłeś.  Jeśli stało się tak jak mówisz, to powinna się w najlepszym wypadku zaraz obudzić.
Nie dokończyła mówić ostatniego wyrazu, a Nina otworzyła oczy, na szczęście.
-Gdzie jestem?- Zapytała nieco otumaniona.
-U pielęgniarki- odparła pani bodajże Olivia- Ten dżentelmen cię tu przyniósł, do poślizgnęłaś się i uderzyłaś głową o szafki. Pamiętasz?
Dziewczyna spojrzała na mnie groźnym i wściekłym wzrokiem, a ja posłałem jej błagalne spojrzenie.
-Tak pamiętam, nawet głowa nie boli mnie, aż tak bardzo jak na taki upadek.
-Dobrze dziecko. Pogotowie to będzie twoja decyzja. Ale do domu iść musisz!
-Umm, okey.
-Adam…
-Matt- wtrąciłem
-Ah tak… Matt może Cię odprowadzić dla bezpieczeństwa, jemu i tak to nie robi pewnie różnicy.- Moja kariera zrywania się z lekcji, tudzież wagary rozeszła się po całej szkole, tego byłem pewien.
-W sumie…
-Jak nie on to będę dzwonić po rodziców, żeby po ciebie przyjechali.
-No dobrze, niech mnie odprowadzi.
Wyszliśmy z gabinetu. W drodze do wyjścia milczeliśmy. W ciszy przebraliśmy się, wzięliśmy plecaki, znaczy ja wziąłem, dwa.

Zaczęły mną od tamtego momentu targać wyrzuty sumienia, za wszystko co kiedykolwiek zrobiłem. To był pierwszy raz kiedy przeżywałem coś takiego. Nie podobało mi się to…

3 komentarze:

  1. Uwielbiam <3 Kocham <3 Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaka świnia z tego chłopaka! Idiota! Jakbym takiego dorwała... -.-
    Muszę przyznać, że świetny pomysł takiego czegoś jeszcze nie widziałam :)
    http://thelastofsurvivorspandk.blogspot.com/#_=_

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki :) Twoje opowiadanie też jest mega ;) Przeczytałam już wszystkie rozdziały i czekam na kolejne :) Jedyne co mi nieco przeszkadza to nagłówek, ale i tak będę czytać.

      Usuń

Czytasz+Komentujesz=Motywujesz