poniedziałek, 8 czerwca 2015

Rozdział VII



Rozdział VII
„Są w życiu chwi­le, gdy myśli się, że jest tak źle, iż już gorzej być nie może. Wte­dy właśnie oka­zuje się... że jed­nak może. ”- Rafał Kosik


Jak śmiesz podejmować takie decyzje beze mnie?!
-Jesteś za młoda, by o czymkolwiek decydować!
-Nigdzie, NIGDZIE z tobą nie jadę!
Uderzył mnie w policzek, własny ojciec!
-Ała, to boli! Oszalałeś?! Do końca ci odbiło!?
-A co?! Może powiesz mi jeszcze, że wolisz zostać?!
-Tak, wolę zostać! Mam dość!
-Ciekawe co na takie pyskowanie powiedziałaby twoja mamusia, i nie dawałabyś dobrego przykładu siostrzyczce, prawda?
-Nie masz prawa tak mówić, to, że TY jesteś śmieciem, nie znaczy, że ja też będę!
Zbliżał się do mnie ze wściekłością w oczach, nigdy nie widziałam go tak złego.
-Co… co ty robisz?!- darłam się w niebogłosy. On przyparł mnie do ściany i… i zaczął zdzierać ze mnie ubrania.- Nie masz prawa… odsuń się ode mnie! Aaa! Pomocy!


Uciekłam, a to graniczyło z cudem. Mało tego, zgarnęłam szybkim ruchem torbę z komody w przedpokoju.
Na samą myśl robiło mi się niedobrze… On-wzdrygnęłam się- własny ojciec, chciał… chciał mnie zgwałcić?
Nie dochodziła do mnie nadal ta podła myśl. Myślałam, że to jakiś koszmar, że zaraz się obudzę.
Ale nie, przecież to, co najgorsze musi być na jawie.
Przekręcałam żyletkę zastanawiając się nad jedną z ważniejszych decyzji w moim życiu...
Nikt, nikt mnie nie kocha... Ojciec, Matt, nikt, po prostu zostałam sama.
Gdy już miałam przeciąć skórę dostałam SMS'a.
Zastanawiałam się, czy zobaczyć od kogo on jest, czy po prostu sprawdzić to później. Zanim zdążyłam podjąć decyzję przyszedł kolejny.
Uzależnienie od komórki wygrało. Wyjęłam telefon z kieszeni, odblokowałam i przeczytałam wiadomości.
Były one od Matta.

"Hej, wszystko OK?"
"Pamiętasz że miałaś dziś do mnie wpaść?"
I w tamtym momencie przyszła kolejna:

"Jeśli nie chcesz to spoko..."

Po krótkiej chwili zastanowienia napisałam:

"Wiesz... coś mi wypadło, nie wiem, czy przyjdę, raczej nie :("

Chociaż z drugiej strony w tamtej chwili potrzebowałam ludzi, potrzebowałam Matt'a. Jak nikogo innego.
"Albo jednak wpadnę xxx"

W odpowiedzi dostałam uśmiechniętego emotikona. Miałam dziś przyjść do Hoovera, żeby obejrzeć jakiś
film, na odstresowanie, no i miał mi coś powiedzieć.
Może to i lepiej? Wychodziłam z anoreksji, więc cięcie się nie byłoby najlepszym rozwiązaniem w takiej sytuacji.
Przecież tylko własny ojciec próbował mnie zgwałcić, to nic takiego!- pomyślałam sobie retorycznie.
Wstałam i ruszyłam w stronę domu Matt'a. Idąc do niego dużo myślałam, o tym, czy moje życie ma w ogóle sens. Idę do namolnego podrywacza na - nie oszukujmy się- randkę, ojciec próbował pozbawić mnie dziewictwa, a wcześniej chciał, żebyśmy przeprowadzili się do Los Angeles. No i nie można pominąć faktu, że moja mama i siostra nie żyją.
Na same takie podsumowanie mojego świata zachciało mi się skoczyć z mostu.

Nim się zorientowałam stałam już pod drzwiami chłopaka.
Zadzwoniłam dzwonkiem i przybrałam moje "szczęśliwe oblicze". Po chwili słyszałam już dźwięk
przekręcanego zamka, i otworzył mi uśmiechnięty Matt.
Jednak gdy tylko mnie zobaczył uśmiech zszedł mu z twarzy, a wstąpiło na nią zdziwienie, połączone ze smutkiem, no, coś w ten deseń.
-Co się stało?- zapytałam.
-Mógłbym zapytać o to samo.- powiedział i sięgnął po lusterko stojące na półce w korytarzu. Odwrócił je w moją stronę i zobaczyłam swoje odbicie.
Zbladłam, mój makijaż rozpłynął się, mało tego, leciała mi krew z zewnętrznej części wargi. Pewnie rozciął mi ją ojciec, gdy mnie uderzył...
Rozmazany tusz świadczył o tym, że płakałam, niestety, musiałam robić to nieświadomie.
Nie chciałam, żeby mnie taką widział.
Nie miałam pomysłu na wymówkę... musiałam mu powiedzieć. Super, jeszcze tego mi do szczęścia brakowało.
Weszłam do środka i usiadłam na kanapie z opuszczoną głową.
-Nina, mi możesz powiedzieć, co się stało...
-A...Ale ja nie wiem czy chcę.
- Powiedz, będzie Ci lepiej.
- Musisz wiedzieć, prawda?
W odpowiedzi twierdząco kiwną głową.
Opowiedziałam mu całą historię a on?
Gdy skończyłam wybiegł zdesperowany z domu.
Martwiłam się o niego.
Nie o ojca, nienawidzę go, ale o Matta że "tata" go skrzywdzi.
Przecież on ma broń...
To była gra z czasem, musiałam znaleźć coś, co schowałam gdy miałam pięć lat...
***
No i jest kolejny rozdział, komentujesz = motywujesz :).
Jak myślicie, czego będzie szukać Nina?

1 komentarz:

  1. Jezus kobieto dlaczego tak kocham twoje ff? <3
    Błagam dawaj dłuższe rozdziały żebym się nie nudziła w domu :)
    Czekam na next z niecierpliwością ;3

    OdpowiedzUsuń

Czytasz+Komentujesz=Motywujesz